Maja nie bez
wahania puściła dłoń Roberta. W końcu zdążył jej nieco opowiedzieć o paczce
swoich przyjaciół. Wiedziała już, że Karina, dwudziestosiedmioletnia szatynka,
lubi imprezy, mocniejsze używki i czasem zdarzają jej się jednonocne przygody.
Strach pomyśleć, z kim zdążyła się już przespać. O Oliwii słyszała tyle, że ma
dwadzieścia osiem lat i mocne zasady (przynajmniej oficjalnie). Natomiast Milena to dwudziestosześciolatka po
ekonomii , ślubie z Mikołajem i ze zniżką na squash’ a. Szymon najpierw był z
Kariną, potem kręcił z Mileną i znów przespał się z Kariną. Milena sądzi, że
nastąpiło to już po ich rozstaniu, cała reszta wie, że było inaczej. Teraz Szymon
jest sam. Chwilowo. Jeśli chodzi o Karola, to jest przyjacielski, może aż
nadto, ale raczej nieszkodliwy. Co do Sebastiana i Marty, to ona nie opuszcza
go na krok, a on ucieka kiedy może. Są ze sobą tylko dlatego, że ona nie daje
mu spokoju. A Sławek najmniej się wszystkim przejmuje, ale to tylko pozory. W
rzeczywistości nie przeoczy żadnej rewelacji. Z kolei Adrian zwykle jest zbyt
pijany, żeby orientować się w sytuacji, więc wszystkie wiadomości docierają do
niego następnego dnia.
Jeśli jest
ktoś, kto się w tym wszystkim jeszcze nie pogubił, to za sługuje na medal. Maja
nie była nawet pewna, czy to wszystko jest prawdą, ale jakie to ma znaczenie w
towarzystwie, które prawdę uważa za najmniejszą walutę?
Maja usiadła
między dziewczynami, których idealne, szerokie uśmiechy wydawały się być tak
przyjacielskie, że natychmiast się odprężyła. Były w tym dobre, w końcu
ćwiczyły to milion razy.
- Maja,
skarbie – Milena zaszczebiotała słodko, podając jej kolorowego drinka – tak
między nami dziewczynami, powiedz jak to z wami jest? - wprost nie mogła się powstrzymać, żeby zdobyć
informacje z pierwszej ręki.
Maja
zmarszczyła brwi i upiła spory łyk drinka, który był o wiele mocniejszy niż się
spodziewała. Miała nadzieję, że to zapewni jej odrobinę czasu na dokładne
przemyślenie swojej odpowiedzi, jednak miała do czynienia z profesjonalistkami.
- Daj spokój
– Karina zganiła Milenę – Przecież od razu widać, że łączy ich wielkie uczucie
– puściła oko do Mai, poczym uniosła swoje
mojito na znak toastu. Karina hołdowała taktyce: najpierw się z kimś
zaprzyjaźnij, potem wyciągnij informacje i w końcu zrób z nich użytek – napijmy
się za wasze zdrowie, a potem pogawędzimy o ciuchach – zaserwowała kolejny
uśmiech z palety najbardziej „przyjacielskich” uśmiechów i stuknęła szklanką o
szklankę Mai. Już była stracona.