czwartek, 31 stycznia 2013

„Nie cierpię rozsiewać plotek, ale co innego można z nimi robić?” (Amanda Lear)


Maja, to obecna dziewczyna Roberta, którą właśnie zamierzał przedstawić reszcie towarzystwa. Oczywiście wieść o tym, że kogoś ma, już dawno dotarła do wszystkich i zdążyła ewoluować. Ktoś usłyszał od kogoś, że Maja ma problem z alkoholem (a kto, w tych czasach, go nie ma?). Kilka osób podsłuchało, o tym, że cierpi na jakąś tajemniczą chorobę, a ktoś inny twierdził nawet, że ma dziecko. Większość dziewczyn „słyszała”, że jest brzydka. Oczywiście nikt nie zamierzał przegapić takiej sensacji. W końcu wszyscy przyzwyczailiśmy się do tego, że Robert przystawiał się do każdej dziewczyny jaka kiedykolwiek odwiedziła Ul, ale chodziło mu tylko o seks, nic więcej. Na pewno, żadnej z nich nie nazwałby swoją dziewczyną. Teraz jednak, jeśli wierzyć obiegowej opinii, jest zakochany po uszy. Szykuje się ciekawy wieczór.
Robert ujął dłoń Mai, aby dodać jej otuchy, po czym oboje podeszli do loży szyderców. Osąd nastąpił niemal natychmiast. Karina, Oliwia i Milena wymieniły między sobą spojrzenia pod tytułem „litości”, poczym uśmiechnęły się szeroko zachęcając Maję, by usiadła z nimi. Szymon omiótł wzrokiem jej tyłek wciśnięty w obcisłe jeansy i dekolt podkreślony głębokim wycięciem. Potem pochylił się do Karola, wysokiego bruneta ubranego w zieloną koszulę i stwierdził, że najdalej za miesiąc będzie jego. Sławek ledwie rzucił okiem i natychmiast wrócił do rozmowy z Sebastianem i Martą, parą która nigdy się nie rozstawała. Nawet nie miał zamiaru wyrabiać sobie o niej zdania. Nie musiał, reszta zrobi to za niego i potem mu opowie. Natomiast Adrian, postawny brunet, był już zbyt pijany, żeby zauważyć kogokolwiek.

wtorek, 29 stycznia 2013

Ganiazdo os...


- Pamiętaj, że wkraczasz w najbardziej fałszywe środowisko, jakie znam. – szepnął Robert w kruczo-czarne włosy Mai, kiedy przekraczali próg pubu, o jakże pasującej nazwie „UL”.
To właśnie w Ulu rozgrywały się te najciekawsze, najbardziej spektakularne i najmroczniejsze afery. Tutaj wychodziła na światło dzienne brzydka prawda i w końcu to właśnie tu rodziły się nowe intrygi, a plotka rozprzestrzeniała jak zaraza. Ale nie myślcie sobie, że to wszystko za sprawą tego miejsca. O nie! To tylko pub, jakich wiele. Okrągły bar z litego drewna usytuowany na środku, kilka stolików ustawionych bez większego planu i loża na podeście, składająca się z dwóch skórzanych kanap rozdzielonych niską ławą. Kluczową rolę odgrywamy tutaj my. Frywolni dwudziestoparolatkowie, głodni zabawy i żądni pikantnej jak wściekły pies sensacji...